czwartek, 3 lutego 2011

A wczoraj Bruno upiekł chleb...

...który był przepyszny, wspaniały i podobno jego przygotowanie nie było bardzo pracochłonne- przynajmniej tak twierdził Bruno. Troszkę kłopotliwe może być to, że ciasto zagniata się w zasadzie dzień wcześniej, wymaga to trochę czasu.
Ale dla tego zapachu, chrupiącej skórki i satysfakcji- warto!
Szczerze mówiąc nie jadam zbyt często pieczywa, szczególnie białego. Ale ten niby zwykły pszenny chlebek naprawdę mnie oczarował, w ogóle w takim domowym wypieku jest chyba coś magicznego. Smakował też naszym gościom, jeden wieczór, czwórka zmęczonych sesją studentów i po chlebku zostały tylko okruszki.


Składniki:
(przepis znalazłam na tym blogu, znajdziecie tam także filmik, w którym dwóch przystojniaków przygotowuje ciasto z tego przepisu:)
:

-3 szklanki mąki pszennej,
- 1,5 szklanki wody,
- 1 i 1/4 łyżeczki soli,
- niespełna 1/2 łyżeczka drożdży w proszku.

Mąkę, sól i drożdże mieszamy w misce, dolewamy wodę i chwilkę mieszamy, żeby składniki się połączyły. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 12-18 godzin w temperaturze pokojowej

Po ty czasie ciasto wykładamy na blat posypany mąką, lekko spłaszczamy dłonią, składamy na pół i jeszcze raz na pół, przygniatając przy tym ciasto dłonią- w ten sposób je odgazowujemy. Kładziemy ciasto gładką stroną do góry, a złączeniem w dół na ściereczce obficie posypanej otrębami. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 2 godziny aż ciasto podwoi swoją objętość.

Piekarnik włączamy na 250 stopni i wstawiamy do niego niczym nie wysmarowane naczynie żaroodporne (do którego mamy też pokrywkę), w którym będziemy piec chleb. Naczynie powinno nagrzewać się w piekarniku przez około pół godziny.

Do bardzo gorącego naczynia szybkim ruchem przekładamy ciasto, naczynie przykrywamy pokrywką, zmniejszamy temperaturę do 230 stopni i pieczemy 30 minut. Następnie zdejmujemy przykrywkę i dopiekamy 15- 20 minut, aż ciasto się zrumieni.

Po upieczeniu wyciągamy z naczynia i studzimy.

Smacznego!

P.S. Zdjęcia robiliśmy na szybko, późno wieczorem, bo spodziewaliśmy się gości, dlatego zdjęcia wyglądają jak wyglądają. Dla poprawy ogólnego wrażenia- słodki Andrzej.

3 komentarze:

  1. Andrzej słodki! A wypiek bardzo piękny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że jest coś magicznego w domowym pieczywie. Kupne nigdy nie będzie lepsze od takiego własnego wypieku.
    Piękny Wam wyrósł!

    OdpowiedzUsuń
  3. Andrzej jest faktycznie słodki, i taki przytulaśny widzę :D

    a chlebek cudowny, ale jak znaleziony u Dorotki to musi być pyszny! i wcale się nie dziwię, że zniknął w jeden wieczór.

    OdpowiedzUsuń