niedziela, 28 listopada 2010

Biscotti podwójnie czekoladowe

Już jutro andrzejki- imieniny naszego kota. Andrzej wie czego chce, dziś chciał być na zdjęciach. Co więcej, mam wrażenie, że chciał się na nich znaleźć zamiast biscotti:)
Już od dawna kusiło mnie, żeby je upiec. Po pierwsze dlatego, że wszystko, co "podwójnie czekoladowe" już z natury musi być pyszne.
Po drugie primo: [ :) ] biscotti można przechowywać długo (w szczelnym pojemniku) i nie tracą świeżości, a to ze względu na ich sposób przygotowania- piecze się je dwukrotnie, najpierw jako coś w rodzaju chlebka, a później ciasto pokrojone na kawałki podpieka się jeszcze chwilkę, by biscotti były chrupiące i świeże nawet przez kilka tygodni.
Jest jeszcze trzeci argument przemawiający na korzyść tych pysznych ciasteczek: biscotti pochodzą z Włoch. A na czym, jak nie na jedzeniu Włosi znają się najlepiej?
Przepis z bloga Moje wypieki, chyba nic w nim nie zmieniałam.

Składniki na około 20-25 biscotti:
- 1 szklanka mąki,
- 1/4 szklanki kakao,
- 1 duże jajko,
- 4 łyżki płynnego miodu,
- 1/3 szklanki cukru,
- pół łyżeczki sody oczyszczonej,
- szczypta soli,
- pół szklanki pokrojonej czekolady (użyłam gorzkiej),
- pół szklanki z grubsza pokrojonych orzechów włoskich.

Jajko z cukrem i miodem mieszamy lub ubijamy mikserem.
W osobnej misce mieszamy mąkę z sodą, solą i kakao.
Łączymy zawartość obu misek.
Dodajemy orzechy i czekoladę, dokładnie mieszamy.

Z ciasta formujemy płaski chlebek długości około 30 cm (ciasto jest lepkie).
Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg) na około 30 minut. Ciasto może popękać, będzie lekko brązowe. Odstawiamy na 5 minut, by trochę ostygło.

Kroimy ciasto w około 1 cm kromki, na ukos. Układamy je na blasze i pieczemy jeszcze 10 - 15 minut (ja zmniejszyłam temperaturę do 170 stopni). Można w trakcie pieczenia przewrócić na drugą stronę.

Przechowujemy w szklanym słoiku i jemy ze szklanką mleka lub kubkiem kawy.

Pycha!

5 komentarzy:

  1. mmm... pychota, ale bym sobie je pochrupala:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Apetycznie wyglada,wcale sie Andrzejowi nie dziwie ze chcial pochrupac...a moze tez i mleczka popic...;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kilku tygodni zabieram się za biscotti i wciąż coś innego w końcu wygrywa. Chyba najwyższa pora, żeby to zmienić - Twoje ogromnie mi się podobają:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Biscotti wciąż przede mną; zawsze jakoś przegrywają z innymi przepisami. Ale, ale! Już niedługo przestaną stać na straconej pozycji i wylądują (podwójnie) w moim piekarniku. ;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń