Już od dawna chodził za mną amarantus.
Ziarno o niezwykłych właściwościach, przez Majów i Azteków uważane za święte. Amarantus zawiera mnóstwo magnezu, wapnia, żelaza i błonnika pokarmowego i jest podobno lepszym źródłem białka niż soja. Jeśli kupimy ekspandowane ziarno, będzie nam przypominało drobny prażony ryż, lub pokruszony styropian. Ma delikatny aromat orzechów, ale jego smak jest w zasadzie jest neutralny, dzięki czemu może stanowić bazę dla przeróżnych dań i słodkich wypieków. Dostępna jest także mąka z amarantusa, która - podobnie jak samo ziarno - jest bezglutenowa.
Jak z ceną? Za 125 g amarantusa zapłaciłam w sklepie zielarskim 6,20. Biorąc pod uwagę fakt, że ekspandowane ziarno jest niesamowicie lekkie - to raczej niewiele. 125 g amarantusa zajmuje objętość około czterech szklanek.
Dodaję go do owsianki, posypuję nim kanapki, upiekłam ciasteczka. Miękkie i delikatne, ekspresowe. Przepis znalazłam na świetnym blogu Every Cake You Bake i skorzystałam z opcji wykorzystania oleju zamiast masła, żeby ciastka były zdrowsze.
Polecam dodać do nich jakąś smakową dominantę: owoce suszone, orzechy lub kawałki czekolady.
Przepis na 20 ciastek:
- 1,5 szklanki poppingu amarantusowego,
- szklanka mąki,
- 1/2 szklanki cukru,
- duży rozgnieciony banan,
- 1/2 łyżeczki sody,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- pół szklanki żurawiny suszonej,
- pół szklanki płatków migdałowych,
- łyżeczka cukru z wanilią,
- 1/4 szklanki oleju (lub 40 g roztopionego masła),
- duże jajko.
W jednej misce miksujemy ze sobą rozgniecionego banana, olej i jajko, w drugiej mieszamy resztę składników, a następnie łączymy zawartość obu naczyń.
Ciasto wylewamy przy pomocy dwóch łyżeczek na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Zachowujemy odstępy między kolejnymi porcjami, bo ciasteczka wyrosną.
Pieczemy w 180 stopniach około 10 minut.
Bon appetit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz