czwartek, 24 lutego 2011

Pieczone pierożki z przypadku

Powstały przez przypadek- przypadek drożdży niedosypanych do ciasta na pizzę. Jestem nauczona oszczędności, nie lubię wyrzucać jedzenia.
Stąd pierożki.
Kilka wypełniłam kiszoną kapustą, przyprawioną kminkiem i przecierem pomidorowym.
Kolejne- czerwoną soczewicą z pieczoną papryką i serem feta.
Ciasto z powodu braku drożdży jest kruche, jeśli wolicie bardziej puszyste i miękkie, dodajcie do niego łyżeczkę suszonych drożdży... Tylko nie zapomnijcie! :)


Składniki na około 16 małych i 4 duże pierogi:

-niespełna 3 szklanki mąki
-opakowanie drożdży w proszku
-łyżeczka soli
-ok. 1 szklanki letniej wody (tyle,ile wchłonie ciasto, u mnie troszkę więcej)
-1,5 łyżki oliwy

Mieszamy mąkę, drożdże i sól, stopniowo dolewamy wodę i wyrabiamy ciasto. Ma być gładkie, elastyczne i sprężyste (jak kobiece piersi :) i nie kleić się do rąk (i tu znowu metafora biustu wydaje się być na miejscu :)

Następnie dodajemy oliwę i znowu wyrabiamy, aż wszystko ładnie się połączy.
Wkładamy ciasto do miski wysmarowanej cienko tłuszczem, przykrywamy ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce na 1- 1,5 h, aż podwoi swoją objętość.

Wałkujemy ciasto i wykrawamy z niego szklanką kółka, które następnie wypełniamy farszem i zalepiamy.
Ja zrobiłam także cztery duże pierogi wielkości dłoni, piekłam je osobną partią o 6 minut dłużej niż małe pierożki. Smarujemy wierzch jajkiem.

Pieczemy w 200 stopniach około 10 minut, aż będą rumiane i piękne.

Bon appetit!


środa, 23 lutego 2011

Karmelowo- czekoladowe kuleczki

Może wyglądają niepozornie, może nie należą do najzdrowszych, za to z całą pewnością są przepyszne!
Od zawsze po cichutku śmiałam się z przepisów Nigelli. Z tego jak dodawała do batoników jeszcze trochę masła i filiżankę cukru, po czym stwierdzała z szerokim uśmiechem, że teraz jest o niebo lepsze. W tym przypadku jednak się sprawdziło. Spróbujcie koniecznie!

Składniki na około 20 kulek:

- 4 batoniki Mars,

- 50 g masła,
- 2,5 szklanki płatków kukurydzianych.

Połamane batony rozpuszczamy w rondelku razem z masłem, mieszamy aż powstanie gładka masa. Następnie dodajemy płatki owsiane, dokładnie mieszamy i wykładamy do papierowych papilotek. Wstawiamy do lodówki na około godzinę.

Bon appetit!


wtorek, 22 lutego 2011

Rozgrzewający krem z marchwii

Znów zimno, problemy się mnożą, trzeba znaleźć w tym wszystkim jakiś jasny punkt. Najlepiej pomarańczowy :)
Jeśli macie ochotę na rozgrzewającą zupę krem- pikantną i aksamitną, zapraszam do skosztowania.

Składniki na 4 porcje:

- 4 średniej wielkości marchewki,
- 2 cebule,
- 2 łyżki masła,
- 1 ziemniak,
- ząbek czosnku,
- 400 ml bulionu,
- szczypta suszonego imbiru,
- łyżeczka suszonego lubczyku,
- szczypta chilli,
- łyżeczka kurkumy,
- jogurt naturalny
.

Marchew obieram i kroję z kostkę. Podobnie postępuję z ziemniakiem i cebulą.

Do rozgrzanego garnka z masłem, wrzucam pokrojoną cebulę i starty czosnek, chwilę podsmażam, następnie dodaję marchew i ziemniaczka, wrzucam przyprawy (prócz lubczyku) i smażę jeszcze około 5 minut. Następnie wlewam bulion, doprowadzam do zagotowania, zmniejszam ogień i gotuję jeszcze około pół godziny pod przykrywką.

Po tym czasie zdejmuję garnek z gazu, dodaję lubczyk i miksuję zupę na aksamitny krem, w razie potrzeby doprawiam.

Podaję gorący z kleksem jogurtu naturalnego i kilkoma kaparami.

Bon appetit!

poniedziałek, 21 lutego 2011

Pulpeciki z zielonej soczewicy i marchewki prosto z piekarnika

Jemy dużo słodyczy, trzeba to przyznać (patrz ciasteczka amerykańskie post niżej). Co prawda , łakocie zazwyczaj są pieczone przeze mnie, bez zbędnej chemii i z upchanymi tu i ówdzie płatkami owsianymi, żeby było wartościowo, ale różnie to wygląda.
Dlatego dla zachowania równowagi, na co dzień staramy się jeść w miarę zdrowo, co wbrew pozorom wcale nie znaczy "niesmacznie". Przykładem są te pulpeciki. Zrobione z soczewicy, kaszy gryczanej i marchewki- dużo białka, błonnika i witamin. Niewiele tłuszczu, bo nie smażymy, a pieczemy na blasze.
Do tego odrobina beszamelu, żurawiny, puree ziemniaczane i sałatka. Bo po co smażyć, skoro można piec. I nadal jest bardzo smacznie.

Składniki na 16 pulpecików:

- 1/2 szklanki zielonej soczewicy,
- 1/2 szklanki kaszy gryczanej,
- jajko,
- duża marchew starta na dużych oczkach,
- czubata łyżeczka majeranku, cząbru i kminku,
- zmiażdżony ząbek czosnku,
- sól i pieprz,
- bułka tarta, około 3 łyżki

Soczewicę i kaszę gotujemy, dokładnie odcedzamy.

Wszystkie składniki mieszamy.

Próbujemy ulepić kulkę wielkości piłeczki pingpongowej.

Jeśli masa jest zbyt rzadka, dosypujemy odrobinę bułki tartej, lub mąki.


Najłatwiej formuje się kuleczki, jeśli co jakiś czas zanurzamy dłonie w zimnej wodzie, wówczas ciasto nie klei się do rąk.

Blachę do pieczenia wykładamy papierem, na którym rozprowadzamy niewielką ilość oleju (w wysokich temperaturach najlepiej sprawdza się rzepakowy).

Układamy pulpeciki w niewielkich odstępach.

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 20-25 minut.

Smakują wyśmienicie z sosem na bazie beszamelu:

- łyżkę mąki i łyżkę masła podgrzewamy w dość dużym rondelku, stopniowo dolewamy mleko, cały czas mieszając, aż do uzyskania konsystencji rzadkiego budyniu. Przyprawiamy wedle uznania (użyłam tabasco, oregano i soli oczywiście)


Bon appetit!


niedziela, 20 lutego 2011

Wariacja na temat American Cookies


Mamo, jestem chora! -mam ochotę krzyczeć na całe obolałe gardło. Czasy, kiedy fajnie było być chorą, bo nie trzeba było iść do szkoły, już za mną.
Nie ma też pysznych kanapek i herbaty w termosie, cichutko pozostawionych wczesnym rankiem na nocnym stoliku przez mamę, w towarzystwie leków i notki z wytycznymi kiedy i jaki syrop po jedzeniu wziąć trzeba.
Więc spędzam weekend w domu. Z gorączką i tak dalej. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zwlekła się choć na chwilę z łóżka i nie zmajstrowała czegoś w kuchni.
Z tego, co jest.
Więc ciastka amerykańskie: duże i słodkie jak jasny pieron ciasteczka, w mojej wersji z fistaszkami i mleczną czekoladą, i z daktylami zamiast rodzynek. Pyszne! wychodzi ich bardzo dużo, ale jak twierdzą dziewczyny z Domowych wypieków, mogą długo stać zamknięte w puszce. Naprawdę warto je upiec, choćby tylko dla pięknego zapachu, który towarzyszy ich pieczeniu.
Moim współlokatorom, którym z resztą bardzo dziękuję za opiekę, sprawunki i pyszne obiadki, bardzo smakują.

Składniki na 27 ciastek:

- 200 g rozpuszczonego masła,
- 1,5 szklanki cukru,
- łyżka ekstraktu z wanilii,
- 2 całe jajka + jedno żółtko,
- 3 szklanki mąki pszennej (ja użyłam 1,5 mąki pszennej i 1,5 żytniej),
- czubata łyżeczka sody,
- 1/2 łyżeczki soli.

- 100 g pokrojonej czekolady (użyłam mlecznej, jeśli wolicie gorzką, możecie zwiększyć ilość cukru w ciastkach, choć i tak pewnie będą słodkie),
- 100 g orzeszków ziemnych,
- 50 g pokrojonych daktyli (lub rodzynek, jeśli wolicie).

W misce łączymy masło, jajka, żółtko, cukier i ekstrakt z wanilii. W drugim naczyniu mieszamy ze sobą mąkę z solą i sodą, dodajemy orzechy, czekoladę i daktyle, mieszamy.

Łączymy zawartości obu naczyń, dokładnie mieszamy wszystkie składniki. Masa jest dość kleista, formujemy z niej kule wielkości małych mandarynek (powinny być duże, wtedy ciastka będą miękkie w środku i chrupiące z zewnątrz, więc powstrzymajcie się przed zmniejszaniem ich rozmiarów). Odkładamy na deskę podsypaną solą i wstawiamy do lodówki na min 4 godziny (w oryginale wyczytałam 8-12 godzin, nie byłam aż tak cierpliwa, a efekt był bardzo zadowalający, więc...).

Układamy po 9 kulek ciasta na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, w sporych odstępach od siebie i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 16 minut. Ciepłe ciasteczka są bardzo miękkie, więc nie zdejmujemy ich od razu z blachy, lecz pozwalamy im chwilkę odpocząć.

Podobno najlepsze po dwóch dniach, długo utrzymują świeżość, są wspaniałe.

Bon appetit!


wtorek, 15 lutego 2011

Roladka z indyka, smakuje troszkę jak pizza :)


Pyszna pieczona pierś z indyka nadziana tak, że smakuje cudownie. Aromat oregano i czosnku, wyjątkowy smak kaparów, marynowanej papryki i salami.
Żaden tam suchy filecik, a mimo to bez dodatku tłuszczu. Rolada smaczna ciepło z sałatką, lub na zimno jako dodatek do kanapek.
I wygląda efektownie.
Troszkę zmieniony przepis z bloga Gotuję bo lubię
Składniki:

- duża pierś z kurczaka bądź indyka,
- 2 plastry żółtego sera,
- 8 małych plasterków salami,
- kawałek papryki marynowanej,
- 2 łyżki posiekanych kaparów,
- łyżka majonezu,
- łyżeczka oregano,
- łyżeczka bazylii,
- kilka plasterków marynowanych pieczarek,
- sól, pieprz do smaku.

Filet rozbijamy na cienko, starając się by kształtem przypominał kwadrat. Przyprawiamy solą, smarujemy majonezem i posypujemy oregano i bazylią. Następnie układamy ser i salami a przy brzegu, od którego zaczniemy zawijanie rolady- paprykę, kapary, pieczarki.
Ciasno zwijamy mięso z dodatkami, można owinąć nitką lub spiąć szpilkami do żywności, aby pieczeń nie rozpadła się podczas pieczenia. Całość smarujemy oliwą z oliwek.

Pieczemy około 70 minut w 200 stopniach. Po wyjęciu z piekarnika odstawiamy na kwadrans. Następnie kroimy w plastry.

Bon appetit!

poniedziałek, 14 lutego 2011

Panna Cotta waniliowa w dwóch odsłonach


Dobry deser nie jest zły, niezależnie od okazji, zgodzicie się?
To był mój debiut jeśli chodzi o Pannę Cottę, dlatego nie wygląda idealnie. Miałam małe trudności z bezszwankowym wyciągnięciem jej z foremki.
Przepis pochodzi z Kwestii Smaku, polecam gorąco wszystkim zapracowanym i nielubiącym się z piekarnikiem. Pannę Cottę robi się błyskawicznie, trzeba tylko pamiętać, że musi kilka dobrych godzin postać w lodówce, dlatego najlepiej zrobić ją dzień wcześniej.



Składniki na 4 spore porcje:

- łyżeczka agaru (wegetariańskiej żelatyny, lub 2 łyżeczki żelatyny spożywczej)
- 250 ml śmietanki kremówki (30 %),
- 250 ml mleka pełnotłustego,
- 80 g cukru,
- laska wanilii
,
- łyżka ekstraktu z wanilii.

Dodatkowo:
- konfitura malinowa lub z czarnej porzeczki, albo ulubiony mus owocowy,
- sos karmelowy: 2 łyżki śmietanki, łyżka mleka i dwie krówki- wszystko razem mieszamy i podgrzewamy aż krówki się rozpuszczą.


Agar rozpuszczamy w dwóch łyżkach zimnej wody, odstawiamy.


Do garnuszka wlewamy śmietankę, mleko, cukier- podgrzewamy aż cukier się rozpuści. Następnie dodajemy ekstrakt z wanilii i ziarenka z jednej laski wanilii. Doprowadzamy do zagotowania i szybko odstawiamy.

Do mikstury wlewamy agar, mieszamy szybko. Gdy agar się rozpuści, wlewamy masę do czterech kokilek lub filiżanek i odstawiamy do wystygnięcia, a następnie do lodówki na minimum 5 godzin, najlepiej na całą noc.

Aby ułatwić sobie wyciągnięcie deseru z foremek, zanurzamy je na kilka sekund w gorącej wodzie i obkrawamy delikatnie ostrzem noża.

Podajemy z ulubionymi dodatkami.


czwartek, 10 lutego 2011

Czekoladowe babeczki bez mąki

Jeśli lubicie czekoladę, jeśli powraca zima, jeśli tęsknicie za wiosną, jeśli szukacie czegoś wyjątkowego na walentynki...
Mam na to wszystko jedną odpowiedź.
Babeczki!
W ciągu ostatniego tygodnia spędzonego w domu upiekłam je już dwa razy. Jakieś trzy tuziny czekoladowych łakoci pomogły mi rozpieścić podniebienia całej rodziny. Smakowały dzieciom, rodzicom i babci- wszystkim. To niesamowite, bo w naszym domu piecze się dużo i dogodzić wszystkim na raz nie jest łatwo.
Są wyśmienite, koniecznie z bitą śmietaną. Mocno zbite, bardzo czekoladowe babeczki idealnie komponują się z puszystą pierzynką. Na wierzchu kandyzowana skórka pomarańczowa. Skusicie się?

Składniki na 10 małych babeczek:

- 100 g gorzkiej czekolady,
- 100 g masła,
- 2 jajka,
- 1/3 szklanki cukru.

W rondelku rozpuszczamy czekoladę z masłem.

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywno, dodajemy cukier i dalej miksujemy, aż staną się błyszczące. Następnie dodajemy żółtka, mieszamy i wyłączamy mikser.

Teraz do piany dodajemy roztopioną z masłem czekoladę i delikatnie mieszamy aż wszystkie składniki się połączą.

Masą napełniamy formę do muffinków wyłożoną papilotkami i pieczemy w 145 stopniach około 25 minut. Muffiny szybko rosną i równie szybko opadają, dlatego nie wyglądają bardzo imponująco po upieczeniu. Dla polepszenia walorów smakowych i estetycznych warto przystroić je bitą śmietaną.

Bon appetit!



wtorek, 8 lutego 2011

Wafelki z kremem czekoladowym mojej babci

Za przyzwoleniem babci Wandy sprzedaję Wam rodzinną tajemnicę:)
Tą czekoladową masę robi się błyskawicznie, a wafle (albo andruty) wychodzą wspaniałe. W naszej rodzinie, nie wiedzieć czemu, nazywane wahelkami. Mnie kojarzą się z dzieciństwem, pamiętam, że gdy babcia podawała je na stół, były jeszcze odrobinę ciepłe i znikały błyskawicznie.
Spróbujecie raz, zrozumiecie!

Składniki na masę do przełożenia jednego dużego suchego wafla:

-1/4 szklanki wody,
- 125 g masła,
- szklanka mleka w proszku,
- 3/4 szklanki cukru,
- 4 czubate łyżeczki kakao.

Masło rozpuszczamy w garnuszku, dolewamy wodę i wsypujemy resztę składników. Mieszamy by nie było grudek. Zagotowujemy cały czas mieszając, by się nie przypaliło i nie było grudek.

Gotową masą przekładamy blaty wafli.

Bon appetit!

piątek, 4 lutego 2011

Muffiny bananowe z czekoladą

Smakowitych połączeń ciąg dalszy. Tym razem banany i czekolada.
Kto nie lubi ten się nie zna!

Składniki na 18 małych babeczek:
(przepis z Moich Wypieków)

-1 szklanka mąki pszennej,
- 1 szklanka płatków owsianych, rozgniecionych widelcem,
- 2 duże dojrzałe banany,
- 2/3 szklanki cukru,
- 1 szklanka mleka,
- 40 ml oleju,
- 1 duże jajko,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1 łyżka kakao,
- tabliczka gorzkiej czekolady posiekanej,
- pół szklanki orzechów włoskich, pokrojonych.


Suche składniki mieszamy ze sobą w pierwszej misce, w drugiej mokre. Następnie łączymy zawartości obu naczyń.

Gotową masę wykładamy do formy na muffiny wysmarowanej masłem (można też do papilotek, ale ze względu na to, że masa jest rzadka, po upieczeniu muffiny z trudem odchodzą)

Pieczemy 25 minut w 190 stopniach.

Bon appetit!




czwartek, 3 lutego 2011

A wczoraj Bruno upiekł chleb...

...który był przepyszny, wspaniały i podobno jego przygotowanie nie było bardzo pracochłonne- przynajmniej tak twierdził Bruno. Troszkę kłopotliwe może być to, że ciasto zagniata się w zasadzie dzień wcześniej, wymaga to trochę czasu.
Ale dla tego zapachu, chrupiącej skórki i satysfakcji- warto!
Szczerze mówiąc nie jadam zbyt często pieczywa, szczególnie białego. Ale ten niby zwykły pszenny chlebek naprawdę mnie oczarował, w ogóle w takim domowym wypieku jest chyba coś magicznego. Smakował też naszym gościom, jeden wieczór, czwórka zmęczonych sesją studentów i po chlebku zostały tylko okruszki.


Składniki:
(przepis znalazłam na tym blogu, znajdziecie tam także filmik, w którym dwóch przystojniaków przygotowuje ciasto z tego przepisu:)
:

-3 szklanki mąki pszennej,
- 1,5 szklanki wody,
- 1 i 1/4 łyżeczki soli,
- niespełna 1/2 łyżeczka drożdży w proszku.

Mąkę, sól i drożdże mieszamy w misce, dolewamy wodę i chwilkę mieszamy, żeby składniki się połączyły. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 12-18 godzin w temperaturze pokojowej

Po ty czasie ciasto wykładamy na blat posypany mąką, lekko spłaszczamy dłonią, składamy na pół i jeszcze raz na pół, przygniatając przy tym ciasto dłonią- w ten sposób je odgazowujemy. Kładziemy ciasto gładką stroną do góry, a złączeniem w dół na ściereczce obficie posypanej otrębami. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 2 godziny aż ciasto podwoi swoją objętość.

Piekarnik włączamy na 250 stopni i wstawiamy do niego niczym nie wysmarowane naczynie żaroodporne (do którego mamy też pokrywkę), w którym będziemy piec chleb. Naczynie powinno nagrzewać się w piekarniku przez około pół godziny.

Do bardzo gorącego naczynia szybkim ruchem przekładamy ciasto, naczynie przykrywamy pokrywką, zmniejszamy temperaturę do 230 stopni i pieczemy 30 minut. Następnie zdejmujemy przykrywkę i dopiekamy 15- 20 minut, aż ciasto się zrumieni.

Po upieczeniu wyciągamy z naczynia i studzimy.

Smacznego!

P.S. Zdjęcia robiliśmy na szybko, późno wieczorem, bo spodziewaliśmy się gości, dlatego zdjęcia wyglądają jak wyglądają. Dla poprawy ogólnego wrażenia- słodki Andrzej.