poniedziałek, 29 listopada 2010

Biscotti z daktylami i włoskimi orzechami

Tak, wiem co pomyślicie- znowu biscotti. Ale zachęcona tempem, w jakim zniknęły te podwójnie czekoladowe, postanowiłam tym razem wypróbować "jasnej" wersji, przy okazji żywiąc nadzieję, że chociaż tym ciasteczkom uda się przetrwać w puszce przynajmniej tydzień. Po prostu chciałam się przekonać, czy cantuccini (to podobno druga nazwa dla toskańskiego wypieku) naprawdę będą jadalne po choćby kilkunastu dniach.

Dziś, bogatsza o nowe doświadczenia, mogę powiedzieć, że:
1. Contuccini z całą pewnością smakują genialnie nawet dwa dni po upieczeniu (oczywiście, nie udało się zachować żadnego egzemplarza, który mógłby wziąć udział w dalszych badaniach. Wiecie jak to jest, co chwilę ktoś wpada, częstujecie go kawą i ciasteczkiem i nagle okazuje się, że 15 to tak niewiele!)
2. Wersja, którą sobie wymyśliłam, tzn. z daktylami, orzechami i rumowym syropem, jest przepyszna (co niewątpliwie miało wpływ na niepowodzenie mojego eksperymentu z długim przechowywaniem biscotti).
Prognozy na przyszłość? Piec biscotti, ale: tylko podwójną, potrójną porcję. I tego z całego serca Wam życzę :P

Aha, przepis zainspirowany tym, zmieniłam nieco. Biscotti z tego przepisu nie zawierają grama tłuszczu, a i tak smakują wspaniale. uff, ale się rozpisałam!


Składniki na około 15 sztuk:


- 1 duże jajko,

- 80 g cukru,
- szklanka pszennej mąki,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- łyżka syropu rumowego,
- 1 łyżka miodu,
- 3/4 szklanki orzechów włoskich, z grubsza pokrojonych,
- 1/2 szklanki pokrojonych suszonych daktyli.

Jajko z cukrem i miodem mieszamy lub ubijamy mikserem, dodajemy wymieszane suche składniki i dokładnie mieszamy.

Z ciasta formujemy płaski chlebek długości około 20 cm. Układamy go na blasze, uprzednio wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni na około 25 minut (termoobieg). Odstawiamy na 10 minut.

Podpieczony i chrupiące z wierzchu ciasto kroimy na 1-centymetrowe kromki i układamy z powrotem na blaszce. Pieczemy po 7 minut z każdej strony w tej samej temperaturze.

Smacznego!

niedziela, 28 listopada 2010

Biscotti podwójnie czekoladowe

Już jutro andrzejki- imieniny naszego kota. Andrzej wie czego chce, dziś chciał być na zdjęciach. Co więcej, mam wrażenie, że chciał się na nich znaleźć zamiast biscotti:)
Już od dawna kusiło mnie, żeby je upiec. Po pierwsze dlatego, że wszystko, co "podwójnie czekoladowe" już z natury musi być pyszne.
Po drugie primo: [ :) ] biscotti można przechowywać długo (w szczelnym pojemniku) i nie tracą świeżości, a to ze względu na ich sposób przygotowania- piecze się je dwukrotnie, najpierw jako coś w rodzaju chlebka, a później ciasto pokrojone na kawałki podpieka się jeszcze chwilkę, by biscotti były chrupiące i świeże nawet przez kilka tygodni.
Jest jeszcze trzeci argument przemawiający na korzyść tych pysznych ciasteczek: biscotti pochodzą z Włoch. A na czym, jak nie na jedzeniu Włosi znają się najlepiej?
Przepis z bloga Moje wypieki, chyba nic w nim nie zmieniałam.

Składniki na około 20-25 biscotti:
- 1 szklanka mąki,
- 1/4 szklanki kakao,
- 1 duże jajko,
- 4 łyżki płynnego miodu,
- 1/3 szklanki cukru,
- pół łyżeczki sody oczyszczonej,
- szczypta soli,
- pół szklanki pokrojonej czekolady (użyłam gorzkiej),
- pół szklanki z grubsza pokrojonych orzechów włoskich.

Jajko z cukrem i miodem mieszamy lub ubijamy mikserem.
W osobnej misce mieszamy mąkę z sodą, solą i kakao.
Łączymy zawartość obu misek.
Dodajemy orzechy i czekoladę, dokładnie mieszamy.

Z ciasta formujemy płaski chlebek długości około 30 cm (ciasto jest lepkie).
Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg) na około 30 minut. Ciasto może popękać, będzie lekko brązowe. Odstawiamy na 5 minut, by trochę ostygło.

Kroimy ciasto w około 1 cm kromki, na ukos. Układamy je na blasze i pieczemy jeszcze 10 - 15 minut (ja zmniejszyłam temperaturę do 170 stopni). Można w trakcie pieczenia przewrócić na drugą stronę.

Przechowujemy w szklanym słoiku i jemy ze szklanką mleka lub kubkiem kawy.

Pycha!

sobota, 27 listopada 2010

Tarta z białej fasoli z creme fraiche i karmelizowaną cebulką

Wiem, że fasola nie budzi ciepłych skojarzeń u wielu osób. Ale nawet jeśli za fasolą nie przepadacie, będziecie zachwyceni smakiem tej tarty. Puree z białej fasoli jest zbite i cierpkie, dlatego dla zrównoważenia smaku pojawia się kremowy akcent w postaci gęstej kwaśnej śmietany (lub jogurtu greckiego) i słodkiej karmelizowanej cebulki. Danie tyleż pyszne co sycące. Naprawdę nie da się zjeść więcej niż jednej porcji, choć ochoty nie brakuje. Jest wspaniała!
Przepis pochodzi z tej książki.

Składniki na 6 porcji:
- opakowanie kruchego ciasta na tartę,
- 500 g białej fasoli z puszki (użyłam suszonej, którą ugotowałam),
- 3 średnie cebule, pokrojone w cienkie plasterki,
- 2 łyżki oliwy,
- łyżeczka cukru pudru,
- sól i czarny pieprz,
- 3 jajka,
- 5 łyżek tartego parmezanu (lub innego sera),
- 5 łyżek drobno posiekanej dymki,
- 100 g gęstej śmietany ( u nas: 50 g śmietany, 50 g jogurtu)

Formę do pieczenia tarty smarujemy masłem, wykładamy kruchym ciastem i podpiekamy 10 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

W dużym rondlu podgrzewamy oliwę i dodajemy cebulę, cukier, sól i pieprz. Dusimy na wolnym ogniu przez około 20 minut, (co jakiś czas mieszamy) aż cebula się skarmelizuje- nabierze pięknego złotego koloru. Odstawiamy.

Ugotowaną fasolę odsączamy i miksujemy blenderem lub rozgniatamy widelcem, mieszamy z jajkami i serem, przyprawiamy. Wykładamy na podpieczony spód. Pieczemy 30-35 minut w 220 stopnicach.

Podajemy ze śmietaną wymieszaną z pokrojoną dymką oraz ze skarmelizowaną cebulą. Koniecznie! Bez tych dodatków tarta może Wam nie posmakować, bo nie podanie ich to jak zrobienie pierogów bez nadzienia:)

Smacznego!




czwartek, 25 listopada 2010

Ciasteczka pełne czekolady i toffi

To kruche ciasteczka, które po upieczeniu wypełnia się roztopioną czekoladą. Znalazłam je na blogu cukrowej wróżki (tam też, w objęciach Ciasteczkowego Potwora, prezentują się o wiele ładniej niż u mnie) i upieczenie ich była tylko kwestią czasu. Spodziewałam się po nich wiele i -naprawdę- nie rozczarowałam się.
Fajne w nich jest też to, że można dowolnie modyfikować smak wypełnienia. Na przykład Viridianka zrobiła je z czekoladą i nutą mięty.
Ja postawiłam na mleczną czekoladę i cukierki toffi, które przed wyjazdem do Katowic wrzuciła mi do torebki babcia. Dzięki babciu!

Składniki na około 40 małych ciasteczek:
- 100 g masła,
- 50 g mąki ziemniaczanej,
- 200 g mąki pszennej,
- 50 g cukru,
- 3 łyżki mleka,
- łyżeczka ekstraktu waniliowego,

- tabliczka mlecznej czekolady,
- 5 cukierków toffi typu cadbury eclairs.

Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę, dodajemy ekstrakt waniliowy, mleko i obie mąki, miksujemy, aż wszystkie składniki się połączą. Można wstawić do lodówki na kwadrans (pominęłam:).

Z ciasta formujemy coś na wzór małych kluseczek śląskich (średnicy około 4 cm) z dziurką po środku. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 190 stopni, pieczemy 12-15 minut (moje, nie wiedzieć dlaczego potrzebowały około 17 minut).

W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę i cukierki.

Gdy ciastka przestygną, małą łyżeczką wlewamy do nich czekoladę. Można je posypać cukrem pudrem, ale i bez tego są dość słodkie.

Polecam!

Ciasteczka z M&Ms

Nie wiem czy trzeba cokolwiek pisać, by zarekomendować Wam te ciastka. Wystarczy na nie spojrzeć. Miały pojechać do Wrocławia, zostały w naszych katowickich brzuszkach.
Aha! Karola powiedziała, że te ciastka są jak pierwszy śnieg. Ale chyba nawet ona nie wie dokładnie, co przez to rozumie :)
Przepis, troszkę zmieniony, od Charlotte,

Składniki na 24 ciastka:
- 150 g miękkiego masła,
-100 g cukru,
- 300 g mąki,
- 1 jajko,
- łyżeczka ekstraktu waniliowego,
- pół łyżeczki sody,
- szczypta soli,
- 50 g M&Ms z orzechami,
- 50 g M&Ms czekoladowych.

Mąkę z sodą i solą mieszamy.
Masło z cukrem ucieramy na puszystą masę, następnie dodajemy jajko i ekstrakt waniliowy, miksujemy, wsypujemy mąkę i mieszamy.

Z ciasta formujemy małe kulki, spłaszczamy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy. Na ciasteczkach układamy M&Ms.

Pieczemy w temperaturze 180 stopni, 10-12 minut.

Smacznego!

poniedziałek, 22 listopada 2010

Nie róbmy polityki... może rogaliki?:)

Dobry rogal nie jest zły. Jak się pojedzie na weekend do domu to się człowiek zawsze jakichś mądrych rzeczy dowie :).
Lubię takie cuda, do których można nawrzucać różności znalezionych na półce, w lodówce, albo w spiżarni (jak chciałabym mieć spiżarnię!). Najfajniej poszaleć z nadzieniami, przygotować wiele różnych wersji, np. jabłka z cynamonem, konfiturę, świeże owoce, masę orzechową, itd. A potem bez wyrzutów sięgać po kolejne rogaliki, bo przecież trzeba wypróbować wszystkich rodzajów! *

*A po powrocie z weekendu z przykrością stwierdzić, że spodnie musiały skurczyć się w praniu:)

Składniki na ok. 50 rogalików:
-0,5 - 0,7 kg mąki, -3 żółtka,
-5 dag drożdży,
- łyżeczka cukru,
- 1/4 szklanki ciepłego mleka, -0,5 szklanki śmietany,
- margaryna (250 g),

-szczypta soli.

Drożdże mieszamy z odrobiną ciepłego mleka i cukrem, zostawiamy na 10 minut do wyrośnięcia.
Wszystkie składniki (na początku używamy 0,5 kg mąki) łączymy, wyrabiamy ciasto ok. 10 minut, jeśli jest zbyt rzadkie- dodajemy mąkę (mnie się to prawie zawsze przydarza).
Z ciasta formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na około pół godziny.

Następnie dzielimy ciasto na sześć części, pięć pozostawiamy w lodówce, a z pierwszą (a później każdą następną) postępujemy tak:


1. Szóstą część ciasta wałkujemy na okrągły placek i dzielimy na 8 części.










2. Na każdej z nich układamy porcję nadzienia.











3. A teraz każdy z trójkątów ciasta zwijamy w kierunku od najszerszej części (podstawy trójkąta) do wierzchołka. Następnie zlepiamy końce powstałego rulonika tak, by przypominał rogalika!







4. Podobnie postępujemy z kolejnymi pięcioma porcjami ciasta.
Rogaliki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, w niewielkich odstępach. Wierzch smarujemy rozmąconym białkiem, by były błyszczące.






Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 stopni na funkcji termoobiegu, ok 15 minut- aż staną się rumiane i złociste.


Gdy ostygną, smarujemy lukrem, czekoladą, lub posypujemy cukrem pudrem.

czwartek, 18 listopada 2010

Ciasto marchewkowe z kandyzowanym ananasem i zielonym słonecznikiem

Za taką jesień to ja dziękuję! Po prostu trzeba sobie jakoś poprawić humor, trzeba czegoś słodkiego, trzeba ciasta i już :) Przepis sobie -tradycyjnie -pozmieniałam, dodałam na przykład ziarenka słonecznika, które pod wpływem karotenu z marchewki zmieniły kolor na zielony :) hihi śmieszne to ciasto i słodkie i dobre i... skuteczne, bo przecież poprawiło humor!

Składniki na dużą tortownicę:
- 1,5 szklanki cukru,
- 1,5 szklanki mąki,
- 0,7 szklanki oleju,
- 3 jajka,
- 1/3 łyżeczki soli,
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej,
- o,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 0,5 łyżeczki cynamonu,
- 2 szklanki marchwi startej na tarce o dużych oczkach,
- 1/4 szklanki wiórków kokosowych,
- 1/3 szklanki pokrojonych orzechów włoskich lub kandyzowanego ananasa.

Mieszamy w misce jajka, cukier i olej.
W osobnej misce mieszamy mąkę, proszek, sodę, cynamon.
Obie mieszaniny łączymy, dodajemy marchew i ananasa, dokładnie mieszamy.

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, lub smarujemy tłuszczem i obsypujemy bułką tartą. Wlewamy ciasto.

Pieczemy 35-45 minut w 180 stopniach.



wtorek, 16 listopada 2010

Wiecie jak to jest... pierogi :)

Ona- dziewczyna, która- nie wiedzieć czemu- po prostu lubi gotować.
On- chłopak z Podkarpacia, który najzwyczajniej w świecie uwielbia pierogi.
No i co z tego może wyniknąć?
hihi, banalna historia, więc niech chociaż nadzienie będzie nietuzinkowe.
Kasza gryczana, feta, tabasco!

Ciasto (dla dwóch osób proponuję zrobić z połowy porcji):

- 3 szklanki mąki,
- łyżeczka oleju,
- szklanka gorącej wody (250 ml),
-3/4 łyżeczki soli,
- jajko.

Składniki zagniatamy i gotowe!

Moje nadzienie:

-250 gr kaszy gryczanej,
-opakowanie sera typu feta,
-do smaku: tabasco,
- ewentualnie: czosnek.



poniedziałek, 15 listopada 2010

Mooocno czekoladowe ciastka

To antidotum na złą pogodę, złe nastroje, złe... a w sumie na dobre też!
Te ciastka są dobre na każdą okazję, szczególnie jeśli- tak jak nam- Wam też podoba się idea wpychania do ciastek tyle czekolady, że staje się to wręcz nieprzyzwoite:)
Miękkie i czekoladowe, z nutą daktyli (ale możecie je pominąć, nie są niezbędne), trochę przypominają brownies, bo środek mają niemalże płynny.
Połączyłam i zmodyfikowałam różne przepisy na ciastka, znalezione w Internecie.
Ja byłam usytysfakcjonowana, a Wy?

Składniki na 32 ciastka:

- 100 g masła,
- 100 g cukru,
- szklanka mąki,
- 1 i 1/4 łyżeczki sody,
- 3 łyżki kakao,
- 1 jajko,
- łyżeczka ekstraktu z wanilii,
- 150 g gorzkiej czekolady, pokrojonej w kostkę,
- 10 daktyli pokrojonych w drobną kostkę,

Miksujemy masło, cukier, jajko i ekstrakt. Dodajemy suche składniki, na końcu czekoladę i daktyle, mieszamy.

Można włożyć na godzinę do lodówki, wówczas łatwiej jest formować kulki wielkości orzecha włoskiego.

Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując pięciocentymetrowe odstępy między ciastkami. Pieczemy w 170 stopniach przez 10 minut. Po wyjęciu z piekarnika czekamy kilka minut zanim zdejmiemy je z blachy (ciastka są wtedy bardzo miękkie, gdy wystygną będą twardsze)

Bon appetit!

Kwadratowe kotleciki z czerwonej soczewicy & wędzonego sera

Jeśli jeszcze nie próbowaliście czerwonej soczewicy, proponuję zmienić ten stan rzeczy jak najprędzej. Gotuje się ją chyba nawet szybciej od ryżu, bo jest drobna. Bogata w białko, a nie tak ciężka jak fasola czy inne strączkowe. I uniwersalna, zapowiadam, że jeszcze nie raz na tym blogu spotkacie przepis na danie z soczewicy.
A kotlety?
Powstały przypadkiem, i chodzi tu zarówno o ich kształt, jak i dobór składników.

Wyraźnego smaku nadaje im wędzony ser, a marchewka i soczewica stanowią o przepięknym pomarańczowym kolorze.
Jedliście już obiad? Jeśli jeszcze nie, zapraszam uprzejmie do kuchni.


Składniki na 4 porcje:
- pół szklanki czerwonej soczewicy,
- duża marchewka starta na tarce o dużych oczkach,
- ok 100 g sera wędzonego, startego na tarce o dużych oczkach,
- 50 g serka topionego,
- 5 łyżek otrębów owsianych błyskawicznych,
- jajko,
- kilka łyżeczek mąki kukurydzianej lub ziemniaczanej,
- sól, pieprz.
- bułka tarta do obtoczenia pulpecików,
- olej do smażenia.

Soczewicę gotujemy ok 10 minut, aż będzie miękka. Odcedzamy i mieszamy z marchewką serkiem topionym, serem wędzonym, otrębami, jajkiem, przyprawiamy i dosypujemy tyle mąki, by dało się z ciasta ulepić kulki lub sześciany.

Obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rumiano.

Podajemy z warzywami.

Smacznego! (i nie zapomnijcie o deserze:)

spaghetii z krewetkami i bakłażanem

Na bogato!
Nie ukrywam, że nie jadamy tak na co dzień, ale czasami można sobie pozwolić, no nie?:)

Sos do makaronu zdominowany smakiem bakłażana i cząbru, jeśli je lubicie- polecam!

Składniki dla dwóch głodomorów:
-2 niewielkie bakłażany lub jeden większy,
- ok. 12 krewetek tygrysich,
- makaron spaghetti lub tagliatelle dla dwóch osób,
- 1 duża cebula,
- 3 ząbki czosnku,
- dwie łyżki masła,
- dwie łyżki oliwy z oliwek,
- łyżeczka cząbru,
- łyżeczka tymianku,
- łyżeczka drobno posiekanej papryczki chilli,
- sól.

Bakłażana kroimy w grube plastry, posypujemy obficie solą i odstawiamy na 5 minut. W tym czasie na powierzchni bakłażana pojawią się kropelki wody,które wraz z solą ścieramy papierowym ręcznikiem. W ten sposób pozbawiliśmy oberżynę goryczy.

Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na oliwie z odrobiną masła. Gdy się zeszkli, dodajemy czosnek i bakłażana. Podsmażamy ok 5 minut, mieszamy, aż bakłażan zmięknie. Wrzucamy krewetki, podsmażamy 3 minuty. Przyprawiamy cząbrem, tymiankiem, solą i pokrojonym drobno chilli.

W osobnym garnuszku przygotowujemy biały sos:
do czubatej łyżki masła dodajemy łyżkę mąki, mieszamy na małym ogniu, stopniowo dolewamy zimne mleko, cały czas mieszając, aby nie było grudek. Sos powinien mieć konsystencję rzadkiego budyniu.

Do gotowego sosu wrzucamy bakłażana i z krewetkami, próbujemy, ewentualnie doprawiamy.
Całość mieszamy z ugotowanym al dente makaronem.

Delizioso!

niedziela, 14 listopada 2010

biała czekolada...żurawina...ciastka!

Teraz o czymś naprawdę dobrym! I- poważnie- nie wiem czy od piegusków są lepsze czy nie. Wiem tylko, że będą Wam smakować i już! W końcu przepis pochodzi od Nigelli. Zmodyfikowałam go trochę, przede wszystkim ujęłam trochę cukru i dodałam łyżkę miodu, który był bardzo wyraźnie wyczuwalny w gotowych ciasteczkach. Pycha!
Ja już szykuję się na powtórkę...

Składniki na około 30 sztuk:
-140 g mąki pszennej,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 75 g płatków owsianych (użyłam błyskawicznych)
- 100 g cukru pudru,
- łyżka płynnego miodu,
- 125 g masła,
- 1 duże jajko,
- łyżeczka ekstraktu z wanilii,
- 75 g suszonej żurawiny,
- 100 g pokrojonej białej czekolady,
- garść drobno pokrojonych orzechów ziemnych (można dodać włoskich, laskowych, ale moim zdaniem ziemne są bardziej neutralne i nie zdominują smaku ciasteczek, wtedy pierwsze skrzypce gra żurawina i czekolada)

Masło i cukier ucieramy na gładką masę. Dodajemy miód, ekstrakt z wanilii i jajko, miksujemy aż składniki się połączą.
W osobnej misce mieszamy mąkę, proszek, sól i płatki owsiane.
Łączymy zawartość obu misek.
Następnie wrzucamy żurawinę, orzechy i czekoladę, delikatnie mieszamy i wstawiamy ciasto do zamrażarki na 10 minut.

Formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego (ciasto jest dość lepkie, lepienie kulek jest łatwiejsze jeśli zanurzymy dłonie w zimnej wodzie), spłaszczamy, zachowujemy niewielkie odstępy pomiędzy kolejnymi ciastkami.

Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 15 minut.


Muffiny z jabłkami i kandyzowanym imbirem

Ostatnio na owocowym straganie w Silesii znaleźliśmy z Brunem kandyzowany imbir. Bardzo nam posmakował i postanowiłam wykorzystać go przy najbliższej okazji w jakimś zacnym muffinie. Oto i on!
Składniki na 15 muffinów:
- 2 szklanki mąki pszennej,
- 1/2 szklanki cukru,
- łyżeczka cynamonu,
- szczypta soli,
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1,5 łyżeczki sody,
- pół szklanki mleka,
- pół szklanki jogurtu naturalnego,
- 3 łyżki roztopionego masła,
- 1 jajko,
- dwa jabłka, obrane i pokrojone w drobną kostkę,
- 50 gr kandyzowanego imbiru, drobniutko pokrojonego.

W jednej misce mieszamy suche składniki, w drugiej mokre, wszystko łączymy z owocami.

Ciasto wykładamy do formy na muffiny wyłożonej papilotkami (w zasadzie do pełna, muffiny z jabłkami jakoś niespecjalnie rosną w trakcie pieczenia), pieczemy ok 23-25 minut w 190 stopniach.

Po ostudzeniu polałam je lukrem i posypałam odrobiną posiekanego kandyzowanego imbiru.

Sma!

kształtne ciastka od Nigelli

Jeśli- tak jak ja- macie czasem ochotę po prostu spędzić trochę czasu w kuchni, to zapraszam Was do wypróbowania tego przepisu. Ucieranie ciasta, wałkowanie i w końcu: wycinanie ciasteczek foremkami to naprawdę dobry sposób na spędzenie miłego wieczoru z Siostrą.
Jeśli macie sporo ciasteczkowych potworów w domu to od razu przygotujcie podwójną porcję :)
Nigella lukrowała ciasteczka na kolorowo, my polałyśmy je roztopioną mleczną czekoladą, można też zostawić suche, podejrzewam, że niezależnie od wykończenia i tak Was wciągną.

Składniki na około 30 sztuk:
- 6 łyżek masła,
- 1/2 szklanki cukru (jeśli zamierzacie lukrować ciasteczka, można dać 1/4 szklanki cukru)
- 1 duże jajko,
- łyżeczka ekstraktu waniliowego,
- 1,5 szklanki mąki,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1/2 łyżeczki soli.

Ucieramy masło z cukrem na puszystą masę, dodajemy jajko i ekstrakt waniliowy, chwilę mieszamy.
W osobnej misce mieszamy ze sobą przesianą mąkę, proszek, sól.
Łączymy wszystkie składniki, jeśli masa okaże się zbyt lepka, można dodać odrobinę mąki.

Kulkę ciasta owijamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.

ciasto wałkujemy na grubość 7 mm, obficie posypując mąką. Wykrawamy foremkami kształty, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (nie trzeba zachowywać sporych odstępów, ciastka nie rosną wszerz w trakcie pieczenia)

Pieczemy 8-12 minut w 180 stopniach.

Cznego!



wtorek, 2 listopada 2010

zawszesięudający Biszkopt

Bardzo szybki w przygotowaniu, uniwersalny. Z tego przepisu powstanie spora blaszka (23/37 cm) puszystego biszkoptu, który spokojnie można przekroić w poprzek na dwa cieńsze placki.
Składniki:
-5 jaj,
-1,5 szklanki mąki tortowej,
- 1 szklanka cukru,
- 2łyżeczki proszku do pieczenia,
- 6 łyżek oleju,
- 2 łyżki chłodnej wody źródlanej.
Oddzielamy białka od żółtek.
Białko ze szczyptą soli ubijamy na sztywno, wsypujemy cukier, ubijamy na sztywną i "błyszczącą" masę.
Stopniowo dodajemy po jednym żółtku, cały czas ubijając.
Wlewamy wodę i olej, jeszcze chwilę miksujemy.
Na końcu przesiewamy do masy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, delikatnie mieszamy łopatką (moja babcia mówi, że biszkopt trzeba teraz mieszać cały czas w tę samą stronę, w przeciwnym wypadku "klapnie" :), ale wydaje mi się, że biszkoptowi to chyba jednak wszystko jedno), mieszamy aż do momentu, gdy wszystkie składniki się połączą.
Gotowe ciasto wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 170 stopni na około 20 minut (do tzw. suchego patyczka)
Gotowy biszkopt studzimy i dopiero potem przekładamy kremem, polewamy galaretką, etc

.

,,Pijak''... z dedykacją dla Bourbona:)

Jedno z ulubionych ciast naszej rodziny :) Wiem, że na większości blogów dominowały teraz przepisy halołinowe, ale u mnie początek listopada to bardzo rodzinne i tradycyjne święto. Mam sporą rodzinę, wszyscy zjeżdżają się do domu, zbierają wokół stołu, który zawsze jest zbyt mały żeby wszystkich pomieścić. I jeśli akurat nie jesteśmy na cmentarzu, to na pewno już przy stole, przy obiedzie, kolacji, podwieczorku z domowym winem lub nalewkami.
I do tego wszystkiego ciasto mocno skropione alkoholem. Lubimy je tak bardzo, że w tym roku pojawiły się na stole dwie duże blaszki z pijakiem w dwóch odsłonach- klasycznej, z wódką, na którego przepis znajdziecie poniżej, i w wersji nieco zmienionej- z rumem- równie pysznej, o której napiszę kiedy indziej:)
Przepis z fioletowego zeszytu mojej mamy
Przygotowanie (jednej blaszki 37/23 cm) :
Wygląda na bardzo skomplikowane i czasochłonne, ale takie nie jest. Jeśli chcecie sobie ułatwić pracę proponuję kupić gotowy biszkopt i polewę czekoladową.
1. Pieczemy biszkopt z 5 jaj, lub używamy gotowego spodu
2. Na biszkopt wykładamy masę budyniową:
Masa:
-o,5 l zimnego mleka,
-3/4 szklanki cukru,
- opakowanie cukru wanilinowego,
- 3 duże łyżki mąki ziemniaczanej
a) Wszystko mieszamy i gotujemy na małym ogniu, pilnujemy, bo masa zacznie gęstnieć i może się przypalić, jeśli nie będziemy mieszać. Powstanie bardzo gęsty budyń. Odstawiamy go do wystygnięcia, musi być chłodny, w przeciwnym razie masa się zważy.
- 250 g masła,
- 2 żółtka
b) Masło ucieramy z żółtkami na puszystą masę, następnie stopniowo, łyżka po łyżce dodajemy schłodzony budyń, cały czas miksując. Gotowa masa powinna być błyszcząca i gładka, gęsta. Wykładamy ją na gotowy biszkopt.
3. Na masie budyniowej układamy jeden przy drugim:
- 3 opakowania herbatników maślanych,
4. Herbatniki polewamy:
- ok. o,5 szklanki wódki, rumu, grappy- wg uznania,
tak by herbatniki były dobrze nasączone alkoholem.
5. Ciasto przykrywamy polewą czekoladową:
-0,5 kostki rozpuszczonej margaryny,
- 6 czubatych łyżek cukru pudru,
- 2-3 łyżki kakao,
- 2 łyżki wody.
Wszystkie składniki mieszamy w garnuszku, zagotowujemy i wylewamy na nasączone herbatniki.
Ciasto przechowujemy w lodówce, wówczas zachowuje świeżość nawet 4-5 dni.
Smacznego!